Reklama

Ruszaj w drogę, świat czeka!

26/06/2017 13:46

Istnieje wiele słów określających osoby wyjeżdżające w celach turystycznych. Turysta, Podróżnik, Obieżyświat, Urlopowicz… Każdy spędza swoje urlopy i wolne dni wedle swoich potrzeb a wyjazd wyjazdowi na pewno nie jest równy.

Zawsze uważałam się, uważam i będę uważać za podróżnika. Po raz pierwszy wyjechałam za granicę w wieku 11 lat- była to czeska Praga. Miłość do poznawania „bliższego i dalszego” świata zaszczepił mi mój Tata, który jeździł zarówno służbowo jak i prywatnie po całym świecie. Do dzisiaj pamiętam jak odprowadzałam go na lotnisko jako mała dziewczynka. Teraz, jako dorosła, 33 letnia kobieta mam na swoim koncie wyprawy do 50 krajów świata i wciąż myślę gdzie by tu dalej..

Kilkukrotnie pojechałam na zorganizowane wakacje typu „All inclusive”. Ciekawostką jest to, że zorganizowany tydzień pobytu np. w Tunezji z wyżywieniem i przelotem równał się cenie samego przelotu. Turcja, Tunezja, Egipt i Maroko to jedne z najpopularniejszych kierunków podróży- także ze względów ekonomicznych. Mamy tam gwarant pogody, jedzenia „pod korek”, alkohol leje się strumieniami.. Z moich rozmów z bliskimi zawsze znajduję wspólny mianownik: na takich wakacjach tyje każdy. Nie wiem też ile taki wyjazd okraszony dodatkowo leżeniem nad basenem ma wspólnego z poznawaniem świata, ale oczywiście- co kto lubi.

Uważam, iż aby poznać świat należy wyjazd zorganizować samemu. Zejść z utartych szlaków, dać się „zgubić”, poobserwować miejscowych, spróbować lokalnej kuchni, podróżować z miejscowymi autobusami/pociągami. Jest to naturalnie moja droga- ta którą sobie obrałam w wędrówce przez świat. Zawsze uważałam ekskluzywne hotele za marnowanie pieniędzy, tym bardziej, że wpadałam i wpadam tam dosłownie na kilka godzin- umyć się, przespać i wędruję dalej. Ponownie podkreślam, iż jest to oczywiście kwestia bardzo indywidualna, każdy powinien znaleźć swoją drogę.

Najbardziej egzotyczny wyjazd można „odchudzić” finansowo i sprawić, że spełnienie wyjazdowego marzenia stanie się o wiele bardziej realne. Pamiętam jak wiele lat temu marzyłam o wyjeździe do Nowego Yorku. Nie było wtedy takich dobrych ofert jak teraz i ceny oscylowały wokół 3500-4000 zł za przelot w 2 strony, co w dzisiejszych czasach wydaje się być ceną kuriozalną. Obecnie do USA lata się znacznie poniżej 2000 zł, zdarzają się także chwilowe błędy systemowe na które poluje wielu podróżnych- słyszałam historie o biletach na lotnisko JFK z wylotami z Mediolanu i powrocie do Mediolanu za..600 zł. Do Mediolanu spokojnie dostaniemy się za 400 zł. 1000 zł jest już kwotą o wiele bardziej osiągalną.

Kiedy mamy już bilet lotnicze, to tak naprawdę ogromną część mamy już za sobą i możemy wziąć się za poszukiwanie noclegów. I tutaj ponownie- co kto lubi. Noclegi to obok przelotów główna składowa finansowego budżetowania wyjazdu. Na całym świecie mamy do wyboru szereg obiektów a rozpiętość cenowa praktycznie nie ma granic. Ja mam zawsze jeden wymóg: staram się, aby w pokoju była łazienka. Reszta jest dla mnie bez znaczenia. Jadąc do SPA z przyjaciółkami na weekend zawsze wolę spać w ładnym pokoju, z kolei kiedy jestem 10 godzin lotu od Polski noclegi mają dla mnie o wiele mniejsze znaczenie.

Nie jestem zwolennikiem całodziennego wyżywienia- głównie dlatego, iż uwiązuje nas to do hotelu/obiektu w którym śpimy. Najlepszym według mnie rozwiązaniem są 2 posiłki- śniadanie i kolacja. Daje nam to dobry energetyczny poranek oraz zamyka dzień, w ciągu dnia możemy zjeść coś lokalnego podczas zwiedzania. Inną, bardzo chętnie wybieraną opcją są obiekty z aneksem kuchennym, chociaż wiem, ze wielu osobom nie chce się gotować na urlopie. Ja jednak gotuję chętnie i zawsze staram się mieć ze sobą chociaż podstawowe produkty spożywcze- tak, aby przygotować z nich nawet skromny posiłek.

Księgarnie uginają się przed wszelkiej maści przewodnikami - jak najbardziej warto się w taki zaopatrzyć. Zachęcam też do przeglądania forów internetowych i śledzenia blogów podróżniczych - jest to fantastyczna kopalnia wiedzy i dodatkowych informacji- szczególnie takich, jakich nie znajdziemy w przewodnikach.

A kiedy dolecimy? Bądźmy najszczęśliwsi na świecie! To my byliśmy autorami tego wydarzenia, to my wyśledziliśmy loty, to my zarezerwowaliśmy wspaniałe kwatery i to my będziemy zwiedzać i uczyć się czegoś nowego. Miejmy otwarte oczy i serca, bądźmy aktywni, ciekawi i wrażliwi na to co oglądamy. Pamiętajmy także o lokalnych społecznościach, często można wspomóc ich zakupem drobiazgów takich jak magnes na lodówkę, lokalna biżuteria, ciekawe przyprawy bądź miejscowe nalewki.

No więc jak będzie? Gdzie i kiedy lecicie? Mi na liście marzeń pozostały 3 kraje: Peru, RPA i Japonia, ale tak naprawdę ucieszy mnie każdy wyjazd poza Warszawę.

 

 

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do