
Istnieje wiele słów określających osoby wyjeżdżające w celach turystycznych. Turysta, Podróżnik, Obieżyświat, Urlopowicz… Każdy spędza swoje urlopy i wolne dni wedle swoich potrzeb a wyjazd wyjazdowi na pewno nie jest równy.
Zawsze uważałam się, uważam i będę uważać za podróżnika. Po raz pierwszy wyjechałam za granicę w wieku 11 lat- była to czeska Praga. Miłość do poznawania „bliższego i dalszego” świata zaszczepił mi mój Tata, który jeździł zarówno służbowo jak i prywatnie po całym świecie. Do dzisiaj pamiętam jak odprowadzałam go na lotnisko jako mała dziewczynka. Teraz, jako dorosła, 33 letnia kobieta mam na swoim koncie wyprawy do 50 krajów świata i wciąż myślę gdzie by tu dalej..
Kilkukrotnie pojechałam na zorganizowane wakacje typu „All inclusive”. Ciekawostką jest to, że zorganizowany tydzień pobytu np. w Tunezji z wyżywieniem i przelotem równał się cenie samego przelotu. Turcja, Tunezja, Egipt i Maroko to jedne z najpopularniejszych kierunków podróży- także ze względów ekonomicznych. Mamy tam gwarant pogody, jedzenia „pod korek”, alkohol leje się strumieniami.. Z moich rozmów z bliskimi zawsze znajduję wspólny mianownik: na takich wakacjach tyje każdy. Nie wiem też ile taki wyjazd okraszony dodatkowo leżeniem nad basenem ma wspólnego z poznawaniem świata, ale oczywiście- co kto lubi.
Uważam, iż aby poznać świat należy wyjazd zorganizować samemu. Zejść z utartych szlaków, dać się „zgubić”, poobserwować miejscowych, spróbować lokalnej kuchni, podróżować z miejscowymi autobusami/pociągami. Jest to naturalnie moja droga- ta którą sobie obrałam w wędrówce przez świat. Zawsze uważałam ekskluzywne hotele za marnowanie pieniędzy, tym bardziej, że wpadałam i wpadam tam dosłownie na kilka godzin- umyć się, przespać i wędruję dalej. Ponownie podkreślam, iż jest to oczywiście kwestia bardzo indywidualna, każdy powinien znaleźć swoją drogę.
Najbardziej egzotyczny wyjazd można „odchudzić” finansowo i sprawić, że spełnienie wyjazdowego marzenia stanie się o wiele bardziej realne. Pamiętam jak wiele lat temu marzyłam o wyjeździe do Nowego Yorku. Nie było wtedy takich dobrych ofert jak teraz i ceny oscylowały wokół 3500-4000 zł za przelot w 2 strony, co w dzisiejszych czasach wydaje się być ceną kuriozalną. Obecnie do USA lata się znacznie poniżej 2000 zł, zdarzają się także chwilowe błędy systemowe na które poluje wielu podróżnych- słyszałam historie o biletach na lotnisko JFK z wylotami z Mediolanu i powrocie do Mediolanu za..600 zł. Do Mediolanu spokojnie dostaniemy się za 400 zł. 1000 zł jest już kwotą o wiele bardziej osiągalną.
Kiedy mamy już bilet lotnicze, to tak naprawdę ogromną część mamy już za sobą i możemy wziąć się za poszukiwanie noclegów. I tutaj ponownie- co kto lubi. Noclegi to obok przelotów główna składowa finansowego budżetowania wyjazdu. Na całym świecie mamy do wyboru szereg obiektów a rozpiętość cenowa praktycznie nie ma granic. Ja mam zawsze jeden wymóg: staram się, aby w pokoju była łazienka. Reszta jest dla mnie bez znaczenia. Jadąc do SPA z przyjaciółkami na weekend zawsze wolę spać w ładnym pokoju, z kolei kiedy jestem 10 godzin lotu od Polski noclegi mają dla mnie o wiele mniejsze znaczenie.
Nie jestem zwolennikiem całodziennego wyżywienia- głównie dlatego, iż uwiązuje nas to do hotelu/obiektu w którym śpimy. Najlepszym według mnie rozwiązaniem są 2 posiłki- śniadanie i kolacja. Daje nam to dobry energetyczny poranek oraz zamyka dzień, w ciągu dnia możemy zjeść coś lokalnego podczas zwiedzania. Inną, bardzo chętnie wybieraną opcją są obiekty z aneksem kuchennym, chociaż wiem, ze wielu osobom nie chce się gotować na urlopie. Ja jednak gotuję chętnie i zawsze staram się mieć ze sobą chociaż podstawowe produkty spożywcze- tak, aby przygotować z nich nawet skromny posiłek.
Księgarnie uginają się przed wszelkiej maści przewodnikami - jak najbardziej warto się w taki zaopatrzyć. Zachęcam też do przeglądania forów internetowych i śledzenia blogów podróżniczych - jest to fantastyczna kopalnia wiedzy i dodatkowych informacji- szczególnie takich, jakich nie znajdziemy w przewodnikach.
A kiedy dolecimy? Bądźmy najszczęśliwsi na świecie! To my byliśmy autorami tego wydarzenia, to my wyśledziliśmy loty, to my zarezerwowaliśmy wspaniałe kwatery i to my będziemy zwiedzać i uczyć się czegoś nowego. Miejmy otwarte oczy i serca, bądźmy aktywni, ciekawi i wrażliwi na to co oglądamy. Pamiętajmy także o lokalnych społecznościach, często można wspomóc ich zakupem drobiazgów takich jak magnes na lodówkę, lokalna biżuteria, ciekawe przyprawy bądź miejscowe nalewki.
No więc jak będzie? Gdzie i kiedy lecicie? Mi na liście marzeń pozostały 3 kraje: Peru, RPA i Japonia, ale tak naprawdę ucieszy mnie każdy wyjazd poza Warszawę.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie