
Często wybierając kierunek naszych podróży, szukamy miejsca ciepłego oraz pełnego atrakcji turystycznych.
Takim miejscem jest stolica Portugalii - Lizbona od której powinno się rozpocząć poznawanie tego pięknego kraju w którym nie brakuje atrakcji, a kultura i zwyczaje przypadną Wam na pewno do gustu.
Tak też było ze mną , kiedy za oknem termometr wskazywał 5 stopni , razem z żoną podjęliśmy szybką decyzję o tygodniowym wyjeździe w to malownicze miejsce.
Pierwsze kroki skierowaliśmy do biura podróży i dzięki niemu po 30 minutach mieliśmy zarezerwowany bilet lotniczy i hotel w wybranej części Lizbony.
Przelot- można oczywiście korzystać z różnych portali takich jak Sky Scanner, gdzie mamy różnego rodzaju promocje, ale polecam również kupować bilety w sprawdzonych liniach lotniczych, gdzie mamy lepszy komfort za nieznacznie większe koszta . Po krótkim wywiadzie i przestudiowaniu przewodnika po Lizbonie, postanowiliśmy zarezerwować pokój w samym centrum - w dzielnicy Chiado, skąd mieliśmy idealną bazę wypadową .
Po dość krótkiej , bo 4,5 godzinnej podróży Lizbona przywitała nas ciepłem i lekkim ,ale ciepłym deszczem. Mimo to 16 stopni było idealną temperaturą do pieszych wycieczek i zwiedzania miasta. Zaraz po zameldowaniu ruszyliśmy w ''miasto'' aby zaczerpnąć jak najwięcej z naszego krótkiego pobytu i chociaż zostało nam około połowa dnia, wystarczyło to aby poznać najbliższą okolicę i zaplanować sobie kolejne dni. Na szczęście Lizbona jest dość małym miastem, a wszystkie ciekawe miejsca są zlokalizowane w najstarszej, południowej części.
Pierwsze dwa dni poświęciliśmy na zwiedzanie dzielnicy Alfama w której jest między innymi zamek Maurów Castelo de Sao Jorge. Jest to górująca nad Lizboną budowla, sięgająca V wieku i czasu Wizygotów a potem Maurów którzy rozbudowali umocnienia zamku będącą teraz główną atrakcją. Oprócz zwiedzania samego zamku, niewątpliwą atrakcją jest sam widok na najstarszą część Lizbony. Oszołomieni pięknymi widokami, w drodze powrotnej zgubiliśmy się w klimatycznych uliczkach dzielnicy Alfama, dzięki czemu trafiliśmy na targ staroci, zwany "targiem złodziei", gdzie przy okazji kupiliśmy masę prezentów znacznie ciekawszych niż oferują sklepiki z pamiątkami. Targ odbywa się we wtorki i soboty, więc w te dni warto zaplanować sobie wycieczkę po Alfamie. Innymi atrakcjami tej dzielnicy są między innymi kościół Santa Luzia, Museu de Artes De-corativas, warto trafić do Casa do Fado i zapoznać się z historią tej przejmującej muzyki, punkt widokowy Miradouro das Portas do Sol, liczne kościoły i wiele innych. Do tej dzielnicy wracaliśmy jeszcze kilka razy, żeby zgubić się w gąszczu wąskich uliczek i kosztować wyśmienitej regionalnej kuchni w malutkich knajpkach. Następne było Belem - dzielnica oddalona o 30 min drogi tramwajem od centrum, na którą należy wygospodarować sobie cały dzień bo miejsc godnych zobaczenia jest tu sporo. Pierwszym naszym przystankiem muzeum archeologiczne Museu Nacional de Arqueologia i muzeum morskie Museu de Marinha, które mieszczą się w XIX wiecznym Klasztorze Hieronimitów, w których zapoznajemy się z burzliwą historią Portugalii. Znajdują się w nim też grobowiec Vasco da Gamy, poety Luisa Vasa de Camoesa, oraz grobowce królewskie. Sam klasztor jest jednym z najpiękniejszych przykładów użycia stylu manuelińskiego z którego słynie Portugalia. Na przeciwko klasztoru możemy zobaczyć Centrum Kultury Belem, park Eduardo VII, oraz Park Narodów graniczący z portem morskim. Nie wolno zapomnieć również o "wisience na torcie" którą jest wieża Torre de Belem. Jest to jeden z najczęściej fotografowanych zabytków Lizbony, który powstał w 1519 roku w celach obronnych przed korsarzami, jej lochy pełniły funkcję więzienia, w którym przebywał m. innymi Józef Bem. Na koniec wycieczki nie można pominąć najznamienitszej lizbońskiej cukierni Pasteis de Belem, w której skosztujemy najbardziej znanych słodkości w całej Portugalii - przepysznych tartaletek z budyniowym nadzieniem o unikalnej recepturze. My się od nich uzależniliśmy :)
Kolejne dni to zwiedzanie centrum z jego uliczkami a także wyprawy w północną część stolicy, gdzie znajdują się między innymi park Eduarda VII i ogród botaniczny. Odwiedziliśmy również stadion Benfica Lizbona i muzeum piłki nożnej.
Wieczory natomiast spędzaliśmy w Bairro Alto - dzielnicy fado i małych knajpek rozbrzmiewających muzyką. Do rana można chodzić od baru do baru, gdzie w każdym z nich jest inny nastrój i muzyka, ale wszędzie wyśmienite jedzenie.
Był to wyjazd spontaniczny, do którego zupełnie się nie przygotowaliśmy, ale okazał się jednym z najlepszych. Długo będziemy wspominali piękno i klimat tego miejsca.
Na co zwrócić uwagę:
W miesiącach zimowych i wczesno-wiosennych konieczny będzie płaszcz przeciwdeszczowy bo potrafi się nagle , mocno rozpadać .
Wybierając hotel kierujmy się jego położeniem. Powinien być blisko dzielnicy Bairro Alto, skąd wszędzie będzie blisko i praktycznie pieszo zwiedzimy większą część zabytkowej Lizbony.
Komunikacja w mieście jest na bardzo wysokim poziome, wszędzie dojedziemy metrem lub tramwajem, a bilet nie będzie wiele kosztował.
Żeby poznać prawdziwą kuchnię tego regionu, warto stołować się w małych restauracyjkach i barach, których jest pełno w starych dzielnicach. Nie zrażajcie się ich wyglądem :) im więcej miejscowych, tym lepsze jedzenie. Z poza kuchni regionalnej my możemy polecić maleńką knajpkę Roda Viva którą znaleźliśmy podczas jednej z wędrówek po Alfamie. Jest tam serwowana w rodzinnej, przyjaznej atmosferze, wspaniała kuchnia Mozambiku.
Obowiązkowym punktem każdego naszego dnia była pyszna, mocna kawa, okraszona słynnym ciastkiem pastel de nata :)
Ceny biletów do muzeów czy innych atrakcji turystycznych są dosyć wysokie, więc warto wybrać kilka najciekawszych, a resztę czasu poświęcić na spacery "w nieznane" :)
Hotel w którym my byliśmy nazywa się Borges, i mieści się na styku dzielnic Chiado i Bairro Alto. Sąsiaduje z nim chyba najsłynniejsza kawiarnia w Lizbonie, w której zawsze są kolejki, ale warto poczekać - Cafe A Brasileira.
Lizbona może nie jest tanim miastem, ale zdecydowanie wartym odwiedzenia. Minimalny budżet (poza kosztami podróży i hotelu) jaki trzeba mieć, to tysiąc euro. Pozwoli to na swobodne korzystanie z atrakcji które oferuje miasto.
W tym regionie jest jeszcze kilka bardzo pięknych miejsc i małych miasteczek turystycznych , które również odwiedziliśmy a napiszemy o tym następnym razem.
Życzymy miłego wypoczynku :)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie